Adding the modal overlay screen makes the dialog look more prominent because it dims out the page content.

Kaikoura

Kaikoura na trasie naszego przejazdu znalazła się przypadkiem. Zmieniliśmy plany, aby dłużej podróżować z naszą przemiłą autostopowiczką – kanadyjką Katee, i w ten sposób dotarliśmy do miasteczka na wschodnim wybrzeżu Wyspy Południowej.

Kaikoura słynie z rejsów, w czasie których oglądać można wieloryby lub pływać z delfinami. Nam również zamarzył się taki rejs, rzeczywistość różniła się jednak bardzo od romantycznych wyobrażeń. Niewielki stateczek wyruszył na wzburzone morze i już po kilkunastu minutach wspinania się na wzburzone fale i spadania niemal pionowo w dół większość turystów zrobiła się zielona na twarzy. Trzy godziny takiej huśtawki przekraczały nasze możliwości, więc gdy kilka innych osób poprosiło o powrót na brzeg, my również zrezygnowaliśmy z dalszego rejsu. Zresztą przy niemal sztormowej pogodzie szanse na zobaczenie wyskakujących z wody bawiących się delfinów graniczyły z zerem. Z tego wydarzenia płynie jednak nauczka na przyszłość. Dla szczurów lądowych, jakimi niewątpliwie jesteśmy, wszelki rejsy są atrakcją tylko przy pięknej pogodzie i gładkiej tafli wody. Zanim więc kolejny raz wydamy 90 nowozelandzkich lub innych dolarów, dobrze się zastanowimy.

Post scriptum do całej historii znaleźliśmy już po powrocie do Polski. Mając na świeżo wspomnienia z Nowej Zelandii kupiłam skądinąd ciekawą książkę o tym kraju autorstwa Anke Richter „Czym zadziwi strefa kiwi” i już na jednej z pierwszych stron przeczytałam w niej opis wyprawy „na delfiny” łudząco podobny do naszych doświadczeń. Cóż, jak widać, nie zawsze wyidealizowana wyprawa rodem z Animal Planet wygląda tak, jak tego oczekujemy.

Wizyta w Kaikoura nie była jednak bynajmniej czasem straconym. Okazało się bowiem, że nawet bez wchodzenia na pokład czegokolwiek można zetknąć się tu z dziką przyrodą w swej najczystszej postaci. Wystarczyło tylko podjechać kawałek kierując się znakami na „Seal colony”, aby tuż przy drodze stanąć oko w oko z wygrzewającymi się na słońcu fokami (czy raczej uchatkami, sądząc po wyraźnych uszkach). Atrakcja duża i, co nie jest bez znaczenia, całkowicie darmowa.

styczeń 2014

Australia Austria Brazylia Brunei Cypr Czechy Egipt Estonia Francja Grecja Hiszpania Holandia Indie Litwa Łotwa Malezja Malta Nepal Niemcy Nowa Zelandia Norwegia Słowacja Słowenia Szwecja Wielka Brytania Włochy