Adding the modal overlay screen makes the dialog look more prominent because it dims out the page content.
Kos
Dzięki wyjazdowi na Kos w kwietniu mieliśmy też rzadką okazję uczestniczyć w obchodach prawosławnej Wielkanocy. Zwykle przypada ona tydzień później niż w kościele rzymskokatolickim, tym razem jednak wypadła w tym samym tygodniu. Najciekawsze dwa wydarzenia związane z Wielkanocą na Kos to wieczorna procesja w Wielki Piątek oraz msza rezurekcyjna odbywająca się o północy z sobotę na niedzielę. My podglądnęliśmy procesję wielkopiątkową, w czasie której wierni z kilku parafii miasteczka Kos w uroczystym pochodzie prowadzą na główny plac miasta pięknie przyozdobione ołtarze. Przejściu procesji nadciągających z różnych kierunków towarzyszą tłumy widzów trzymających świece, a nawet odpalających race i petardy. Jest religijnie, ale równocześnie bardzo rodzinnie. Zdaje się, że w obchodach Wielkiego Piątku biorą udział wszyscy mieszkańcy. W tłumie wypatrzyliśmy i młodego przystojniaczka, który dzień wcześniej wypożyczał nam samochód, i miłą panią spotkaną w wypożyczalni rowerów.
Wypożyczalnie to też pewien fenomen Kos. Nigdzie jeszcze nie spotkałam takiego nagromadzenia wypożyczalni na jeden kilometr kwadratowy. A wypożyczyć można nie tylko auta (które z uwagi na wielkość wyspy nie bardzo są przydatne), ale również wszelkiego rodzaju rowery, motory, skutery, quady, rowery wieloosobowe i inne dziwne wehikuły. Rowerek na cały dzień kosztował tylko 3 EURO, a przy dłuższym wypożyczeniu cena spadała do 2,5 EURO za dzień.
Dla wielbicieli dalszych podróży, z portu w Kos można codziennie popłynąć do tureckiego Bodrum (warto z Polski zabrać paszport!), albo udać się na całodzienny rejs na okoliczne wyspy, włącznie z podglądaniem bawiących się delfinów, grillowaniem na plaży, kąpielami w morzu.
A ja przed wyjazdem przeczytałam na jakimś forum, że na Kos nie ma co robić…
16-23 kwietnia 2014