Adding the modal overlay screen makes the dialog look more prominent because it dims out the page content.

Trekking w Nepalu

Przyjechać do Nepalu i nie pójść w góry, to jak być w Rzymie i nie zobaczyć papieża. Nepal, biedny kraj, którego największym skarbem są imponujące himalajskie szczyty, przyciąga z całego świata wielbicieli wałęsania się po górskich bezdrożach. Mimo ograniczonego czasu my również zdecydowaliśmy się na krótki trekking, którego okrężna trasa wiodła z Nayapul przez Ulleri, Ghorepani na Poon Hill i w dół przez Ghandruk z powrotem do Nayapul.  Wyruszamy w drogę z plecakami na plecach, gdyż polskim zwyczajem nie zdecydowaliśmy się na pomoc tragarza. Już niedługo zaczynamy tego żałować. Podejście pierwszego dnia to ponad 1000 m w słoneczku, na trasie jesteśmy niemal jedynymi turystami samodzielnie niosącymi nasze plecaki. Co więcej, nasza wędrówka trwać ma 4 dni, a spotkana po drodze Natalia, rosyjska „mastier sporta” zamierza przejść tę samą drogę w 5 dni. Jakoś nie wydaje nam się, abyśmy mieli lepszą kondycję niż jakikolwiek „mastier sporta”, a tym bardziej rosyjski…

Na pierwszy nocleg docieramy całkowicie wyczerpani, ostatnie metry pokonujemy niemal pełzając. Na miejscu, we wiosce powyżej Ulleri, czeka nas jednak nagroda. Cudowna pachnąca pościel, wspaniałe jedzenie i niesamowicie miłe przyjęcie. Nasz przewodnik, Deepak, urządza nam mały wieczór muzyczny – gra na bębenku i śpiewa. Po chwili zapraszamy do zabawy pracujące i mieszkające tu Nepalki, nie mówiące ani słowa po angielsku. Zaczynamy quiz „Jaka to melodia?” bawiąc się w odgadywanie najbardziej znanych utworów z całego świata. Jest oczywiście „Zorba”, „Comment ca va?” czy „O sole mio”. Śmiejemy się dużo i nawiązujemy nić porozumienia, która łączy wszystkich ludzi na całym świecie. To najbardziej magiczny wieczór, który spędziliśmy w Nepalu…

Wspinanie się w górę drugiego dnia sprawia, że zaczynamy złorzeczyć na nasze plecaki. Mimo dość znacznej wysokości (Poon Hill znajduje się 3200 m n.p.m.) w krajobrazie dominują zielone tarasowe pola ryżowe. Bardzo blisko od siebie ulokowane są kolejne wioseczki, do których wspinamy się po niekończących się schodach. W każdej wiosce można coś zjeść, napić się, przespać i kupić wyroby miejscowego rękodzieła. Na szlaku turystów tylu, co w polskich Tatrach, zaczynamy więc już poznawać niektórych i witamy się jak starzy znajomi. Najbardziej niesamowite było jednak spotkanie z Szerpą, który wielokrotnie wszedł na Mount Everest. Nie mogliśmy odmówić sobie pamiątkowego zdjęcia.

Trzeciego dnia w końcu oglądamy himalajską panoramę z Dhaulagiri i Annapurną South oraz znanym nam już z widzenia Macchapucchre („Rybim Ogonem”). Co ciekawe, ta ostatnia, mająca niemal 7000 m wysokości góra, do dziś pozostaje niezdobyta. Potem czeka nas długa, ale przyjemna droga do Ghandruku.

Ostatni dzień to wielogodzinne zejście do Nayapul i opisana już podróż na dachu autobusu. W tym miejscu muszę dodać jeszcze jedną informację. Nasz przewodnik, Deepak, okazał się najlepszym przewodnikiem na Ziemi. Był pomocny, zawsze miał nas na oku, nawet gdy rozchodziliśmy się w różnym tempie i różnych kierunkach, rezerwował nam najlepsze noclegi, był zaprzyjaźniony ze wszystkimi gospodarzami, u których spaliśmy, a dzięki temu spędzaliśmy miłe godziny w nepalskim towarzystwie i mieliśmy okazję porozmawiać o wszystkim od religii począwszy, a na polityce skończywszy. Po tej wycieczce Deepak został naszym przyjacielem, gorąco więc polecamy usługi tego doświadczonego przewodnika górskiego i chętnie skontaktujemy z nim osoby zainteresowane dłuższym lub krótszym trekkingiem w Nepalu.

Namaste Deepak!
Australia Austria Brazylia Brunei Cypr Czechy Egipt Estonia Francja Grecja Hiszpania Holandia Indie Litwa Łotwa Malezja Malta Nepal Niemcy Nowa Zelandia Norwegia Słowacja Słowenia Szwecja Wielka Brytania Włochy