Adding the modal overlay screen makes the dialog look more prominent because it dims out the page content.

Zapiski z podróży

W czasie dwutygodniowej podróży przez Nową Zelandię odwiedziliśmy niezliczone miasta i miasteczka oraz podziwialiśmy przeróżne krajobrazy. W tym miejscu zebrałam luźne myśli co do naszej podróży.

Nowozelandczycy są bardzo przyjaźnie nastawieni do turystów, mili i skorzy do pomocy, nawet gdy o nią nie prosiliśmy. Nie tylko żyją w pięknym kraju, ale jeszcze dbają, by był on piękniejszy. Charakterystyczne drewniane parterowe domy, które spotykaliśmy po drodze, wprost toną w zieleni, a każdy najmniejszy skwerek czy pobocze obsadzone są kwiatami, wśród których prym wiodą bujne fioletowe  i białe agapanty.

Nowa Zelandia słynie z win, a malownicze winnice podziwiać można np. w rejonie Marlborough. Natomiast trochę zaskoczyły nas zwierzęta hodowlane spotykane na pastwiskach. Nie chodzi oczywiście o miliony owiec czy swojskie krowy, ale pojawiające się  raz na jakiś czas stada saren czy alpak.

O przyrodzie Kraju Długiej Białej Chmury, jak Nową Zelandię nazwali Maorysi, można napisać książki. Bez specjalnych zabiegów, lecz przy okazji odwiedzania różnych miejsc, oglądaliśmy foki, czaple, kormorany, czarne łabędzie itp. Szczególną atrakcję stanowiły rzucające się w oczy kwitnące na czerwono drzewa pohutukawa.

Za sprawą oglądanych przed wyjazdem przewodników i zdjęć z Internetu zaskoczyła nas też zupełnie pogoda Nowej Zelandii. Wyobraziliśmy sobie niemal tropikalne wakacje, a tu we Fiordlandzie temperatura około 20 stopni w lecie to upał, w wielu miejscach wieje jak diabli, a w Wellington z tego powodu nawet drzewka rosną pod dziwnym kątem. Ledwo wyjechaliśmy z Wellington, w okolicach miasta miało miejsce trzęsienie ziemi, a gdy zbliżaliśmy się do Auckland, od strony Pacyfiku nadchodził cyklon. Tak wyglądało lato 2014 na Antypodach.

Spodobało nam się zamiłowanie Nowozelandczyków do starych samochodów. Bardzo często na drodze mijały nas prawdziwe motoryzacyjne cacka w świetnym stanie. Prawdziwym hitem wyjazdu był jednak pomnik, na który natknęliśmy się w jednej niepozornej miejscowości. Był to, może jedyny na świecie, pomnik … kalosza :) No i jak tu nie polubić takiego kraju? 

styczeń 2014

Australia Austria Brazylia Brunei Cypr Czechy Egipt Estonia Francja Grecja Hiszpania Holandia Indie Litwa Łotwa Malezja Malta Nepal Niemcy Nowa Zelandia Norwegia Słowacja Słowenia Szwecja Wielka Brytania Włochy