Na szczęście Gran Canaria to nie tylko spalone słońcem i wyzute z wody, za to oblepione wątpliwej urody hotelami południowe wybrzeże. Wewnątrz wyspy znajdują się malownicze góry pokryte sosnowymi lasami, a na północy ziemia jest żyzna i urodzajna. Krajobraz zmienia się tu na bardziej zielony, zobaczyć można plantacje tak egzotycznych dla nas owoców jak banany, awokado, czy mango.
W czasie swojej wędrówki zwróciliśmy uwagę na trzy miasteczka. Pierwsze z nich nosi dość odpychającą nazwę Teror, jednak warte jest wycieczki. Położone wśród gór ma ładną starówkę z ważną dla Kanadyjczyków bazyliką Matki Boskiej Sosnowej. W Teror przejść się też można uliczką malowniczo kolorowych domów z charakterystycznymi balkonami z sosnowego drewna.
Firgas słynie z wody mineralnej, którą można dostać w każdym sklepie spożywczym na wyspie. Atrakcją miasteczka są też dwa pasaże: pasaż Gran Canarii i pasaż Wysp Kanaryjskich. Pierwszą pnącą się pod górę uliczkę udekorowano ceramicznymi płytkami przedstawiającymi najważniejsze miasta na wyspie. Drugi pasaż przedstawia w ten sam sposób 7 wysp archipelagu.
Na wschodnim wybrzeżu odwiedziliśmy miasteczko Telde z gotyckim kościołem św. Jana Chrzciciela, w którym znajduje się krucyfiks Chrystusa z Telde wykonany z masy kukurydzianej. Potem jeszcze obowiązkowa wycieczka do Maspalomas słynącego z piaszczystych wydm. W środku upalnego dnia piasek na nich był tak rozgrzany, że piasek wpadający do sandałów palił stopy uniemożliwiając dalszą wędrówkę. Na szczęście nieopodal czekała chłodna (przez porównanie) woda oceanu...
lipiec 2014